Moja wycieczka po pólwyspie Yucatanu zaczela sie od swiat Bozego Narodzenia, ktore spedzilam w Campeche. I musze powiedziec ze byly to najdziwniejsze Boze Narodzenie w moim zyciu.
Postanowilam opisac dokladnie jak wszystko wyglądało ;)
Przyjechalismy na miejsce w polunie i rozpokowalismy sie w jednym z domow. Ja dostalam pokoj wraz z moja host-siostra i jedna kuzynka (wszystkie mialysmy spać na hamakach).
Spędzilismy troche czasu ogladajac telenowele i wiekszosc poszla sie przespac. Gdy mnie obudzili bylo dosc pozno i w pospiechu poszlam sie przebrac i zaczelam pakowac prezenty.
Jak sie pozniej okazalo obie tez rzeczy zrobilam zle.
Jesli chodzi o stroj to szybko go zmienilam bo wszyscy byli ubrani odrobine jak na bal/dskoteke. A co do prezentow, to jak je wyjelam moja host-siostra oswiadczyla ze na Boze Narodzenie jej rodzina nie daje sobie prezentow. Robia losowanie i rozdaja prezenty na Nowy Rok.
Czemu nie powiedzialas mi wczesniej?
Nie pytalas.
Typowe. Machnelam na to reka i poszlam do drugiego domu w ktorym miela rozpoczac sie uroczystosc. Bylo tam mnostwo ludzi
wczesniej
ile osob bedzie na Bozym Narodzeniu? duzo?
Nie, nie duzo.
To znaczy nasza piatka?
Nie no my i rodzina z Campeche.
Czyli tak mniej wiecej ile? Ponad dziesiec?
Tak około trzysiestu.
A wiec ta niewielka gasta ludzi rozsiadla sie na podworku i wszyscy zaczeli jesc potrawy. Myslalam ze beda to typowe potrawy na ten dzin, a okazalo sie ze jedyne co bylo typowe to indyk (tak mi powiedzieli, chodz indyka jedza tez na codzien). Wszyscy jedli z plastikowych talerzy, plastikowymi sztucami, ktore bardzo czesto byly po prostu zastepowane przez rece (co by sie tam meczyc, z tym nozem jak mozna ten kawalek po prostu odrgysc?). W miedzy czasie opowiadali dowcipy i plotkowali o rodzinie.
Zapytalam sie sisotry czy spiewa sie kolendy, a ona mi powiedziala ze rano w kosciele, ale noramlnie to slucha sie salsy badz regetonu.
Tak wiec wlaczyli ta muzyke i zaczeli tanczyc. Na chwile przerwali zlozyli sobie zyczenia i powrocili do tanczenia, plotkowania i ppijania piwa, badz tequili.
Jak by to ujac w jednym zdaniu wygladało to ja impeza. I musze przyznac ze bardzo dobrze sie na tej imprezie bawilam, troche zdziwiona forma Bozego Narodzenia, troche nie przygotowana psychocznie na to, ale jednak czas spedzilam bardzo dobrze.
Gdzies o polnocy zapytali mnie jak wyglada Boze Narodzenie w Polsce.
I co im teraz powiedziec? Znam juz ich troche i wiem ze jak powiem ze nie ma imprezy to beda uwazac ze Polska jest nudna. Tak wiec powiedzilam im ze Boze Narodzenie jest czasem refleksji. Nie jestem pewna czy mnie zrozumieli, ale uznali ze zapytaja swojej corki po przyjezdzie. Tak sie wlasnie zastanawiam jak ona odebrala naszy sposob obchodzenia tego swieta. Pewnie byla podobnie zdziwiona co ja.
Wracaja do tancow to bawilam sie cala noc w towazystwie pieciu kuzynow, ktorzy wyglupiali sie i rozsmieszali sie. Gdzies na samym koncu (okolo czwartej nad ranem) poprosilam ich by zrobili mi zdjecia z papuga, ktora mieli w klatce. Nie bylo to takie proste bo ona nie byla zadowolona z halasow, przez cala noc i z zapachu prochu (niektorzy puszczali fajerwerki). Jednak po pewnym czasie sie udalo.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No to widze ze ciekawie tam masz;)
OdpowiedzUsuńMaciek Dunowski
cześć Gabi,
OdpowiedzUsuńfajnie, że Tobie się dobrze wiedzie:)
co prawda nie wyobrażam sobie wigilii bez tradycyjnej polskiej kolacji no, ale cóż co kraj to obyczaj,
szczerze powiedziawszy troszeczkę poszedłem w Twoje ślady i częściowo odpuściłem sobie ten rok jeśli chodzi o ten rok. przestałem uczęszczać na wykłady etc. ale rozpocząłem pobierać nauki na masażystę. więc nie ważne tak czy inaczej, ważne ,że zawsze do przodu
pozdrawiam Filip
Myślę ,że Twoja "wymienniczka" mogłabyć tak samo zdziwiona jak Ty,ale miejmy nadzieję ,że oprócz zdziwenia przywiezie również ciepłe wspomnienia a nie "nune" :)
OdpowiedzUsuńŚciskam
Aga (Ikra)
Aaaaa zapomniałam, bosko wyglądasz na zdjęciu z papugą:) Nie mniej kolorowo :)
OdpowiedzUsuńA
Też mam nadzije ze jej się spodobało (na osoby z wymiany mowimy wymieniec :P)
OdpowiedzUsuńFilipie domyślam się ze Kasi spodobał sie pomysł tych masarzy :P A tak apropo miala już ten konkurs? :)
co prawda nie wiem jaki był pomysł masarzy (masarz- rzeźnik wyrabiający wędliny), ale pomysł masaży się jak najbardziej spodobał zwłaszcza, że muszę na kimś ćwiczyć:P jak na razie nauczyłem się masować całą rękę (a raczej kończynę górną, bo ręka w pojęciu masażu to tylko dłoń), w poniedziałek zaczynam się uczyć kończyny dolnej
OdpowiedzUsuńco do konkursu to jeszcze nie miała, będzie miała w marcu dopiero:P
ale za to jutro idziemy na jej studniówkę, na którą też szyła (a może jeszcze szyje, bp dziś miała kończyć) sobie suknie:)