Tak jak obiecalam opisze pietnaste urodziny w Meksyku. Nie sa to zwykle urodziny - przynajmniej jesli chodzi o dziewczynki. W tym przypadku chlopcow dotyka dyskryminacja, bo nimi sie nikt nie zachwyca i nikt nie organizuje im wielkiego balu. Ale dziewczynka tak :)
Zaczne od początku.
Na ta impreze zostalam zaproszona przez Elvisa - dobrego przyjaciela Ramona i Cucho. Elvis (to jego prawdziwe imie, nie ksywa:P) mialbyc chambelanem, czyli jednym z chlopców, ktorzy podczas urodzin tanczy z quincenera (dziewczyna, ktora ma 15 lat).
Impreza oficjalnie zaczynala się o 20 czyli wszyscy zaczęli schodzić sie gdzieć około 22. Przyjęcie rozpoczęło się od że czterech chambelanów w białych maskach i czarnych pelerynach tańczyło z "damia dnia" taniec z musicalu "Upiór w operze". Wyszło im to bardzo dobrze :)
Kolejną atrakcją wieczoru był pokaz jednego z przyjaciół quinceniery. Ruszał się on w rytm muzyki wraz z łańcuchem, na którego końcach był palący się materiał. Wyglądało to całkeim imponująco :)
Następnie podali dania i na scene weszli mariachi, spierwajac jubilatce i jej rodzinie. W tym momencie dziewczyna sie poplakala ze wzruszenia. Takie urodziny to wielkie przyjecie (ok. 400-500 osob) i wielki dzien dla kazdej z nich. Przygotowuja sie czesto miesiacami - wybierajac sukienke, miejsce w ktorym ma sie odbyc, danie, ktore beda jesc goscie, kwiaty i wreszcie biora udział w dlugich próby.
Gdy tylko skończyli grac dziewczyna zaczela zapraszac gosci do tanca przy okazji zbierajac prezenty.
Tanczylismy wszyscy cala noc - głownie salse, ale tagze troche bardziej nowoczesnych kawalkow.
Przez caly czas quincenera byla krolowa balu. Byla bezwzglednie najwazniejsza i to ona miala bawic sie najlepiej!
Rano odbyla sie pierwsza czesci urodzin - msza w kosciele, dla dziewczyny i jej rodziny. Musze przyznac ze pietnastka tu bardzo przypomina slub. Tylko slubow mozna miec kilka, a pietnascie lat konczy sie tylko raz!
(no i na pietnastych urodzinach masz 4-8 mezczyzn a nie tylko jednego :PP)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
cóż napiszę tylko tyle: szkoda że w Polsce nie mamy takiego imprezowego stylu życia:)
OdpowiedzUsuńtak się tylko zastanawiam, kiedy ci ludzie znajdują czas na naukę i pracę pomiędzy nawałem imprez:P
jeszcze 2 rzeczy mi się nasunęły ciekawe jak w takim razie będzie u nich wyglądał karnawał i post:P
pozdrawiam Filip
Wlasnie tez mnie zastanawia ten fakt jak to mozliwe ze udaje im sie zdawac szkole z dobrymi wynikami ;P A musze przyznac ze maja tu trudniej niz u nas (zeby zdac trzeba miec 70%).
OdpowiedzUsuńCo do karnawalu to slyzlam duzo cieplych slow ;p O poscie nikt nie wspomnial xD
Gabi ;)
400-500 osób imponujące - u nas wesela rzadko bywają powyżej 200 osób:)
OdpowiedzUsuńAga