Wszystkim czytelnika mojego bloga chcialam zyczyc wszystkiego najlepszego z okazji swiat Bozego Narodzenia :) Radosnych świat w gronie rodzinnym :)
Jesli chodzi o moje swiata to spedze je w duuuzym gronie rodzinnym (z rodzina meksykanska) i na pewno beda bardzo udane (chodz z daleka od Polski...), bo zaraz po wigili (w Campeche) wybieramy sie na tygodniową wycieczkę zobaczyć Cancun i Playa del Carmen! :))
Jeszcze raz FELIZ NAVIDAD! :)
wtorek, 22 grudnia 2009
sobota, 12 grudnia 2009
Campeche!
Wieczorem udalo mi sie namowic rodzinke by zabrali mnie do centrum miasta. Okazalo sie ze tego samego dnia odbywaly sie tam wystepy tanca ludowego. Kobiety tanczyly na prawde pieknie! Bardzo lubie ogladac tutaj ludowe tance:) Najbardziej podabaja mi sie wystepy w ktorych kobiety maja na glowie swiece i tancza z nimi, wirujac i robiac obroty!
Piekne sa rowniez ich stroje, ktore sa rozne w kazdym regionie.
Na tych zdjeciach kobiety ubrane sa w tradycyjny strój Campechanski.

czwartek, 3 grudnia 2009
Pietnaste urodziny
Zaczne od początku.
Na ta impreze zostalam zaproszona przez Elvisa - dobrego przyjaciela Ramona i Cucho. Elvis (to jego prawdziwe imie, nie ksywa:P) mialbyc chambelanem, czyli jednym z chlopców, ktorzy podczas urodzin tanczy z quincenera (dziewczyna, ktora ma 15 lat).
Impreza oficjalnie zaczynala się o 20 czyli wszyscy zaczęli schodzić sie gdzieć około 22. Przyjęcie rozpoczęło się od że czterech chambelanów w białych maskach i czarnych pelerynach tańczyło z "damia dnia" taniec z musicalu "Upiór w operze". Wyszło im to bardzo dobrze :)
Następnie podali dania i na scene weszli mariachi, spierwajac jubilatce i jej rodzinie. W tym momencie dziewczyna sie poplakala ze wzruszenia. Takie urodziny to wielkie przyjecie (ok. 400-500 osob) i wielki dzien dla kazdej z nich. Przygotowuja sie czesto miesiacami - wybierajac sukienke, miejsce w ktorym ma sie odbyc, danie, ktore beda jesc goscie, kwiaty i wreszcie biora udział w dlugich próby.
Gdy tylko skończyli grac dziewczyna zaczela zapraszac gosci do tanca przy okazji zbierajac prezenty.
Tanczylismy wszyscy cala noc - głownie salse, ale tagze troche bardziej nowoczesnych kawalkow.
Przez caly czas quincenera byla krolowa balu. Byla bezwzglednie najwazniejsza i to ona miala bawic sie najlepiej!
Rano odbyla sie pierwsza czesci urodzin - msza w kosciele, dla dziewczyny i jej rodziny. Musze przyznac ze pietnastka tu bardzo przypomina slub. Tylko slubow mozna miec kilka, a pietnascie lat konczy sie tylko raz!
(no i na pietnastych urodzinach masz 4-8 mezczyzn a nie tylko jednego :PP)
sobota, 14 listopada 2009
Fiesta blanco y negro!
Po zrobieniu pamiatkowego zdjecia i zjedzenia kolacji rozpoczely sie tance. Cały czas cos sie działo! A to tańcerze dołaczali do tłumu i podrywali wolne dziewczyn! A to przebierancy wchodzili i rozsmieszali gosci, a to ludzie na szczudłach rozrzucali kolorowe gadzety. Udało mi sie zobyć dosc duzo, bo w obcasach zdecywoanie przewyzszałam tłum:P
I nawet mam pamiątke! Gdzieś około drugiej w nocy na środek sali wjechało cos w rodzaju malej sceny, dla jednej badz dwóch osob. Oczywiscie jak Cucho to zobaczyl to zaraz zaciagnał tam swoja "Polonienin"( - moja ksywa ze szkoły. Taki zart. Mozna to przetłumaczyc jako mała Polska, a biorac pod uwage ze jestem najwyzsza dziewczyna w szkole jest to odroibine ironiczna :P). No i jak tam wskoczył ja chciałam zrobić to samo tylko nie przewidziałam ze moje obcasy nie sa stworzone do biegania iiiii.... fruuuuuuuu.... wywaliłam sie! Po sekundzie sie podniosłam i do niego dołaczyłam, ale po tym upadku zostałam mi własnie dosc spora pamiatka na nodze, ktorej nie spodobało sie zderzenie z ostra krawedzią podestu.
W kazdym razie bawiłam sie znakomicie! I teraz juz nie jesem zwykła "guera" - (tak sie okresla wszystkich ktorzy maja blond wlosy, jasne oczy badz skore). Teraz jestem guera, ktorej udało sie wywalic na oczach calego tłumu rotarian:P
środa, 4 listopada 2009
Świeto zmarlych
fotografi, ktore przedstawiaja tych o ktorych wszyscy w tym dniach pamiataja.
Tu wszystkie zwyczaje katolickie spoily sie ciasno, ze starymi obrzedami majow i innych plemion.
Gdy obejrzelismy wszyscy caly dom kultury, zaczelismy czekac na przedstawienie. Mialo odbyc sie o szostej, a gdy przyszlismy o siodmej nawetnie wygladalo na to ze maja zamiar zaczac. Ktos oznajmil ze pewnie zaczna okolo 21. (To sie nazywa meksykanski czas! teraz juz wiem ze jak na zaproszeniu jest napisana godzina 18, to gdzies kolo 19 mozesz zaczac sie szykowac).
Tego samego dnia mialam isc na prezentacje Jose (Cucho) o jego wymienie w Kanadzie, wiec nie mogalam poczekac.
Prezentacja byla swietna, a jeszcze lepsze bylo spotkanie towarzyskie ktore odbylo sie po oficjalnej czesci rotarianskiej. Powiem tylko ze wrocilam do domu o 3 i bylam przekonanan ze jest jedenasta.
Nastepnego dnia w piatek oprocz tego ze prawie zasnelam na mechanice, calkiem niezle sie trzymalam jak na dwie godziny snu. Moja szkola rowniez urzadzila tradycyjna wystawe z oltarzami, jedzeniem i osobami przebranymi za zmarlych. Mi osobiscie najbardziej podoba sie Catrina - elegancka zmarla, zawsze w piknym stoju, sambrero i biala trupia twarza.
Żaluje tylko ze zawiodl moj aparat. Nie wiem jak to mozliwe ale skonczyla mu sie bateria!
Wieczorem tego samego dnia udalam sie na impreze halloweenowa. Moi rodzice nie byli zachwyceni tym ze drugi dzien pod rzad zarywam noc, ale zrobilam oczy kota w butach i jakos przeszlo :)) Poszlam z Ramonem (opisam to nizej wraz ze zdjeciami).
Sobota byla czasem odsypiania i ogolnego lenistwa :))))
Pod koniec dnia moja rodzina powiedziala mi ze nastepnego dnia wszyscy wstaja o 5 by robic tradycyjne danie na dzien zmarlych. Pytalam ich chyba z piec razy i po przeanalizowaniu zachowania doszlamdo wniosku ze to kolejny zart. Zartuja sobie ze mnie co chwila, jak tylko moga, więc stosuje inna metodę, Zastanawiam sie jak bardzo jest dana rzecz prawodpodobna, patrze na reakacje, a pozniej pytam innego czlonka rodziny, ktory prawdopodobnie nie jest wciagniety w zart.
Tym razem jednak sie pomylilam, bo okazalo sie ze to prawda. Gdy powoli wstalam o dziwiatej i pol przytomna pomaszerowalam do kuchni... nie zobaczylam nikogo. A jednak! To byl zart! - nie byl. oni wszyscy byli po prostu w drugim domu, ktory nalezy do rodziny, za sciana.
Pozniej bylo mi trochęprzykro bo pomimo chorej pory o jakiej trzeba bylo wstac, fajnie byloby uczestniczyc w gotowaniu jedenastu wielkich pibipollów.
W polodnie cala rodzina wybrala sie do piekarza po danie, ktore wczesniej zrobili. Bylo one pieczone w starym piecu na drewno. Naspenie wszyscy pojechali do naszego domu, rozstawili stoly i nagle pojawili sie goscie. Jedna ciotka, druga ciotka, kuzynak, brat z zona i Bog wie kto jeszcze. Wszyscy razem usiedlismy przed "oltarzykiem" i jedna z kobiet zaczela odprawiac modlitwy. Trwalo to jakies pol godziny. gdy skonczylismy wsyzscy zasidli do stolu i zaczeli jesc pibipollo.
Pare slow o tym daniu - na dole umiesciam ich zdjecie. Jest to danie obiadowe skladajace sie z ciasta, pollo (kurczaka), warzyw i troche innego miesa. Nie mam pojecia jak jest przygotowywany, bo az glupio bylo pytac, ale wiem ze po zrobieniu musi piec sie w piecu jakies pięć godzin. Zawsze otoczone jest liscmi palmy, ktore brazowieja pod wplywem temperatury.
Ich wyglad moze na pierwszy rzut oka nie jest najlepszy, ale zapach i smak... mmm... pych!
Zjadlam tyle ile moglam:)
Halloween!
Jest weekend! wiec trzeba by zrobic jakas impreze! i jaka by tu wymyslic okazje?! zadna z kuzynek nie ma urodzin... no dobra... mozna wziac ten Amerykanski zwyczaj (na ogol Meksykanie nie lubia niczego co amerykanskie) i poubierac sie w straszne stoje. J
est temat i jest pretekst! No i mamy party!
Tak wiec zaproszen na halloweenowa fieste dostalam chyba z piec, a poszlam w koncu z Ramonem:)
Nie znalazlam zanego przebrania, bo dowiadywalam sie ze moge isc w ostatniej chwili, ale jak tylko przyszlam powiedzialam ze sie przebralam za "Polace" i nawet przeszlo:P Pozniej zabralam komus rogi i udawalam ze to moje :D
poniedziałek, 26 października 2009
Przedstawienie ;)
Ten weekend mialam bardzo udany ;) W piatek bylo przedstawienie z kolka teatrlanego, a w sobote pojechalam do sasiedniego miasta na spotkanie wymiencow ;) Zaczne od przedstawienia. Byl to wysep w ktorym kazde kolo zainteresowan cos musialo zaprezentowac . Moja grupa pokazala "playbeck show", w ktorym tanczylysmy regeton.Przed wystepem mialysmy duzo czasu... Wrecz za duzo i lekka treme... rozladowalysmy wyglupiajac sie :P :P
Przed wystepem
Na trzecim z kumplami z zajec teatralnych. Ten ktory mnie obejmuje to taki typowy Meksykanin! Powiesz takiemu ze chcesz z nim zdjecie a on cie przytula i "niewinnie" caluje w policzek xD Ale tak mnie zaskoczyl ze zdarzylam tylko zaczac sie smiac :P Po zdjeciu powiedzial ze przynajmniej bede go pamietac :P
Subskrybuj:
Posty (Atom)